Przejdź do głównej zawartości

Od anglisty do dokumentalisty

· 8 min aby przeczytać

...czyli o tym, jak tłumacze wchodzą w buty tech writerów.

„Za naszych czasów to było inaczej…”

Ile razy słyszeliśmy te słowa od naszych dziadków. Teraz to my, angliści, tłumacze, sami możemy powiedzieć, że za naszych czasów, kiedy zaczynaliśmy studia, było inaczej (choć dziadkami zdecydowanie nie jesteśmy).

Wtedy anglista, nauczyciel, nie wspominając już o tłumaczu, to był ktoś i szedł za tym prestiż zawodu. Każdy z nas wiedział, co chce robić po studiach. Niektórzy zaraz po „magisterce” rozpoczynali pracę, inni kształcili się dalej na „podyplomówkach”, głównie dla tłumaczy, zgłębiając tajniki zawodu.

Ale studia, choćby najlepsze, przygotowywały tylko od strony teoretycznej i nie dawały zaplecza praktycznego. Mieliśmy wiedzę, mieliśmy narzędzia, ale nie mieliśmy doświadczenia. Odwieczny problem świeżo upieczonych absolwentów.

Początki nie były łatwe.

Właśnie przez brak doświadczenia. Owszem biuro tłumaczeń wciągało na listę swoich podwykonawców, ale było się jednym z CV, które zajmowały kilka segregatorów. Dopiero przypadek sprawiał, że brało się udział w projekcie tłumaczeniowym, po którym dostawało się pracę w nowo utworzonym zespole tłumaczy wewnętrznych w biurze tłumaczeń. Albo dołączało się do niego po pewnym czasie.

Stawki za tłumaczenia były dość niskie. Ale to była cena, którą byliśmy gotowi zapłacić za możliwość pracy jako tłumacze i zdobycia doświadczenia w branży. Lata mijały, doświadczenia i wiedzy przybywało, umiejętności niemalże same się kształtowały. Plany z czasem się zmieniały, tak samo jak pracodawcy. Niektórzy zostali w pierwszej firmie, inni poszli dalej, jeszcze inni zdobywali doświadczenie na innych polach, realizując przy okazji swoje pasje.

A rynek niepostrzeżenie się zmieniał.

Weszły nowe technologie, tłumaczenia maszynowe, które miały automatyzować i przyspieszać pracę, a być może z czasem zastąpić człowieka-tłumacza. Prestiż zawodu rozpłynął się gdzieś w powietrzu. Tłumacz stał się trybikiem w maszynie, poprawiaczem tego, czego maszyna nie mogła zrobić lepiej.

Zaczęliśmy rozglądać się za nowymi możliwościami. Czy możemy robić coś poza tłumaczeniem? Znamy przecież tylko język. Owszem nie jest nam obca terminologia z różnych dziedzin takich jak prawo, medycyna, budownictwo, IT czy ochrona środowiska, ale to jednak tylko znajomość języka. Jest przecież tyle osób znających bardzo dobrze angielski, a posiadających inne umiejętności, z którymi mogą nas wyprzedzić w wyścigu o pracę.

Zachodzące zmiany i rozwój branży IT przyniosły nową nadzieję.

Pojawiło się zapotrzebowanie na technical writerów, dokumentalistów, pisarzy technicznych, które otworzyło dla nas drzwi do nowych możliwości. Bardzo cenni okazali się absolwenci studiów językowych znający meandry języka jak nikt inny. I potrafiący przekazać skomplikowane w prosty i nieskomplikowany sposób. Głównie angliści, bo dokumentacja techniczna jest tworzona po angielsku, a dopiero potem tłumaczona na inne języki.

I z tych możliwości zaczęliśmy korzystać. Branża IT (głównie, choć nie tylko), która od paru lat rozwija się bardzo dynamicznie, otworzyła dla nas swoje podwoje.

Niektórzy z nas przeszli na drugą stronę mocy i z tłumaczy stali się tech writerami. Jedni wcześniej (jak Sławek), inni później (jak Joanna), jeszcze inni (jak niżej podpisana) stoją dopiero przed drzwiami prowadzącymi do IT. Przeczytajcie nasze historie.

Sławek

Jest anglistą, tłumaczem (też przysięgłym) z wieloletnim doświadczeniem. Zaczynał jako tłumacz wewnętrzny w biurze tłumaczeń, potem kilkanaście lat pracował jako freelancer. Jednocześnie jako przewodnik anglojęzyczny oprowadzał turystów zagranicznych po ciekawych zakątkach naszego kraju. Prowadził też poszukiwania genealogiczne.

Potrzeba odmiany i zainteresowanie branżą IT zaowocowało szkoleniem na testera manualnego. Poprzez kursy online, artykuły oraz filmy na YT pogłębiał wiedzę o testowaniu i poznawał podstawy web developmentu i baz danych. Pisał również artykuły edukacyjne o testowaniu.

Jako technical writer pracuje od nieco ponad roku w dużej firmie z branży IT. Zajmuje się tam pisaniem instrukcji aplikacji oraz korektą i aktualizacją dokumentacji technicznej przygotowanej przez deweloperów i analityków biznesowych. Regularnie wspiera też testerów.

Dodatkowo szkoli się z zakresu Quality Assurance, testowania API i programowania, interesuje się tematyką bezpieczeństwa. - Jestem wciąż na początku mojej drogi w branży IT. Nie mogę stać w miejscu. A naprawdę z każdym moim szkoleniem coraz lepiej rozumiem różne szczegóły techniczne w dokumentacji, dzięki czemu… coraz lepiej rozumiem się z deweloperami – mówi.

Jest zadowolony z pracy i panującej tam atmosfery. - Mam szczęście pracować z fajnymi, przyjaznymi i gotowymi do pomocy ludźmi, nie tylko w moim zespole, ale i w całej firmie.

Joanna

Ukończyła filologię angielską i przez wiele lat pracowała w biurze tłumaczeń jako tłumacz wewnętrzny. Ma swoją ekipę, z którą podróżuje w ciekawe zakątki świata. Robi świetne zdjęcia. Pracuje jako wolontariuszka na różnych imprezach kulturalnych organizowanych w jej rodzinnym mieście.

Znalazła pracę jako technical writer, chociaż nie posiadała doświadczenia w tym zawodzie. Zna za to doskonale angielski. I to wystarczyło, żeby wejść do branży.

Wspomina, że początki były trudne, bo musiała się nauczyć wielu nowych rzeczy. Tyle tylko, że dzięki znajomości języka poszło to dużo sprawniej.

- To był taki skok na główkę. Ale “if not now, then when”. Przecież wszystkiego się nauczę, powtarzałam sobie. No i mnie przyjęli na podstawie entuzjazmu – żartuje. – A na początku rozumiałam głównie przedimki*,* zaimki i… czasowniki. A reszta to była dla mnie chińszczyzna – dodaje ze śmiechem.

O drodze Joanny od tłumacza do tech writera możecie przeczytać TUTAJ.

Justyna, czyli niżej podpisana

Jestem filologiem, tłumaczem (również przysięgłym) z duuużym doświadczeniem. Uwielbiam podróżować, tworzyć amigurumi (amigurumi to japońska sztuka szydełkowania wypychanych zabawek – przyp. autorki), czytać kryminały i oczywiście pisać.

Byłam jednym z pierwszych tłumaczy w nowo utworzonym zespole tłumaczy wewnętrznych w dużym międzynarodowym biurze tłumaczeń. Potem była praca na swoim, a jeszcze później wielka przygoda w wielkim mieście i dużej kancelarii prawnej. Można powiedzieć, że spełniałam po kolei swoje marzenia.

Jestem studentką studiów podyplomowych na kierunku Komunikacja techniczna na Akademii Finansów i Biznesu Vistula, gdzie poznaję tajniki zawodu tech writera. Nie ukrywam, że branża IT mocno zakręciła mi w głowie. Jestem na początku mojej przygody z tech writingiem. Czas pokaże, co będzie dalej. Szczerze, to nie mogę się doczekać.

To nie jedyne takie historie. Na moich studiach podyplomowych jest kilku anglistów-tłumaczy. Dlaczego zdecydowali się na te studia? Przeczytajcie sami.

Agnieszka

Coraz częściej słyszę opinie, że zawód tłumacza jest na wymarciu i że wkrótce „maszyny odbiorą nam chleb”. Mam nadzieję, że za mojego życia do tego nie dojdzie, ale na wszelki wypadek postanowiłam się przygotować na taką ewentualność. O zawodzie tech writera z kolei mówi się, że to zawód przyszłości i z przyszłością. I że to trafny wybór dla lingwistów. Ja akurat nie planuję zmiany zawodu – tłumacz to dla mnie praca marzeń pod każdym względem. Myślę jednak, że dzięki tym studiom dodam nowe umiejętności, które będą dodatkowym atutem w zawodzie, takie jak znajomość aplikacji itp. W końcu nasz zawód robi się coraz bardziej „techniczny” - CATy, machine translation, voice recognition, AI, lokalizacja, internalizacja itp.

Monika

Myślę, że technical writing to dobra opcja dla anglistów w IT. Pracuję jako technical writerka już jakiś czas i pomyślałam o podszkoleniu swojego warsztatu. Technical writerów się czasami w branży traktuje po macoszemu, a studia z komunikacji technicznej zdecydowanie odczarowują wizerunek dokumentalisty, który zna się “tylko na angielskim” według obiegowej opinii. Do bycia technical writerem potrzeba szeregu kompetencji twardych i miękkich, a części z nich z pewnością jesteśmy się w stanie nauczyć właśnie na tych studiach.

Wojtek

Miałem potrzebę dywersyfikacji i rozwoju umiejętności w obliczu niekorzystnych zmian w branży tłumaczeniowej (np. coraz częstsze zlecanie postedycji zamiast tłumaczenia od zera, coraz gorsza jakość tekstów źródłowych, coraz mniejszy nacisk na jakość tłumaczenia, a w konsekwencji coraz większa presja na obniżanie stawek). Tech writing to dziedzina na styku z informatyką, a do komputerów zawsze mnie ciągnęło. Poza tym lubię pisać i często, narzekając na jakość tekstu źródłowego, wygrażałem, że sam napisałbym to lepiej, a tech writing daje taką możliwość.

Michał

Jestem magistrem lingwistyki stosowanej, tłumaczem przysięgłym, ale do tech writingu trafiłem jako menadżer z branży IT, nie jako tłumacz tak naprawdę. Zarządzam tworzeniem wiedzy i samą wiedzą w organizacji. Częścią tego procesu jest pisanie artykułów i ogólnie pojęte tworzenie dokumentacji technicznej w kontekście IT/oprogramowania. Chciałem uzupełnić ewentualne braki formalne w wiedzy i nauczyć się nowych rzeczy na temat najlepszych praktyk branżowych, różnych podejść i rozwiązań technicznych w tworzeniu dokumentacji.

Paweł

Dokumentalistą chciałem zostać już dziesięć lat temu tuż po ukończonych studiach magisterskich z filologii angielskiej, ponieważ była – i nadal jest – to dla mnie ciekawa droga dla filologów. Niestety wtedy nie udało się, ponieważ rynek był dość trudny w Krakowie, więc ostatecznie zostałem tłumaczem technicznym. Teraz wracam do zrealizowania dawnych ambicji, a także chcę się zmierzyć z czymś nowym.

Nasz kolega redakcyjny, Andrzej, też jest tłumaczem, który został tech writerem. O tym, jak trafił do branży IT i jaką przeszedł drogę od anglisty do dokumentalisty możecie przeczytać TUTAJ.

Wszystkie znaki na niebie i ziemi, a zwłaszcza na ziemi w postaci masowego przekwalifikowywania się tłumaczy na tech writerów, wskazują na to, że jest to nasz czas. Ponieważ naszym głównym atutem jest bardzo dobra znajomość języka angielskiego, branża IT przyjmuje nas z otwartymi ramionami i oferuje ogromne możliwości. Warto z tego skorzystać.

Warto też przed zmianą zawodu poznać lepiej tajniki branży tech writerskiej, które w bardzo profesjonalny, ciekawy i przystępny sposób przybliżają wykładowcy na studiach podyplomowych na kierunku Komunikacja techniczna na Akademii Finansów i Biznesu Vistula.