Relacja z Write2Users Conference w Kopenhadze
Piąta edycja Write2Users Conference okazała się intensywną tech-commową ucztą, obfitującą w praktyczną i teoretyczną wiedzę, nowości, pomysły, opinie i dyskusje. Zakres tematów był tak różnorodny, jak sami uczestnicy, poczynając od technicznych aspektów pracy z MadCap Flare, a na wirtualnej rzeczywistości i tłumaczeniu maszynowym kończąc.
Witajcie w tech-commowej dżungli!
Organizowanie tech-commowej konferencji w zoo może wydawać się pomysłem nie z tej ziemi, okazało się jednak, że kopenhaski ogród zoologiczny jest miejscem wprost idealnym na wydarzenie tego typu i rozmiaru. Po kilku godzinach pochłaniania wiedzy, nie ma chyba lepszego sposobu na intelektualny reset niż stanięcie oko w oko z lwem, czy zrobienie sobie selfie z niedźwiedziem polarnym. Każdy uczestnik otrzymał darmową, nielimitowaną wejściówkę do zoo na czas trwania konferencji. Jednak żeby zobaczyć wielbłądy, wystarczyło spojrzeć za okno w trakcie warsztatów.
Właściwie wszystkie drugoplanowe detale organizacyjne (królewski bufet, atrakcyjne lunche, materiały promocyjne, czy nawet oficjalna oprawa fotograficzna konferencji) zostały dopięte na ostatni guzik. Plan wystąpień i warsztatów był intensywny, ale nie przytłaczający. Zawsze znalazła się chwila na złapanie oddechu lub zrobienie zdjęcia szympansom, a decyzja o podzieleniu konferencji na dwie części (dwudniowy MadWriters i jednodniowy Localization Focus) okazała się trafiona, pomimo drobnych zmian w harmonogramie.
Gmeranie we Flarze
Część „MadWriters” skierowana była przede wszystkim do użytkowników Flare’a. Jednak nawet uczestnicy niezaznajomieni z tym narzędziem nie mogli narzekać na nudę, nie brakowało bowiem prezentacji o bardziej ogólnej tematyce. Dodatkowo specjaliści od Flare’a przy każdej okazji wyjaśniali podstawowe pojęcia i terminy. Zatem nawet flare'owi nuworysze (a byli i tacy) nie mogli czuć się zagubieni.
Jednym z programowych headlinerów tej części konferencji był Scott DeLoach z Clickstart, ekspert od Flare’a ze słonecznej Florydy. Rozpoczął konferencję od motywującej i mocno intertekstualnej prezentacji zatytułowanej The DNA of Technical Communication. Wystąpienie, naładowane odniesieniami do Huntera S. Thompsona, Rainera Maria Rilkego czy C.S. Lewisa, wskazywało na cechy wyróżniające zawód technical writera spośród innych profesji z branży IT: umiejętności słuchania, uczenia się i organizacji. Cechy te są bowiem znacznie rzadziej spotykane, a co za tym idzie, znacznie cenniejsze niż zwykliśmy sądzić.
Scott to świetny wybór na energiczny początek konferencji.
Część MadWriters zawierała również warsztaty z Flare’a, prowadzone przez Per Harbo Sorensena, energetycznego Thomasa Bro-Rasmussena, wspomnianego Scotta DeLoacha oraz jednego z organizatorów – Pera Frederiksena. Nie były to wprawdzie warsztaty w klasycznym rozumieniu tego słowa (nie można było „pobrudzić sobie rąk”), ale zawierały mnóstwo praktycznej wiedzy i życiowych przykładów. Zajęcia dotyczyły kwestii, z którymi większość uczestników spotyka się na co dzień, dlatego niektóre z nich wywoływały zażarte dyskusje, dotyczące np. usprawniania pomocy online dzięki jQuery, współpracy ze specjalistami od lokalizacji czy też licznych pomniejszych wad, zalet i ukrytych cech Flare’a.
Mogliśmy też usłyszeć o Danish Flare User Group, czyli grupie zrzeszającej użytkowników Flare’a w Danii (pozdrowienia od Polish Flare User Group!) i zapoznać się z najnowszymi plotkami dotyczącymi kalifornijskiej firmy (nadciągają zmiany!).
Dokumenty kontra ludzie
Jednak nie samym Flare'em człowiek żyje, dlatego nawet pierwsze dwa dni konferencji nie ograniczały się jedynie do tego narzędzia.
Matthew Ellison uraczył nas świetną prezentacją na temat testowania rzeczywistej, funkcjonującej już dokumentacji na... losowych użytkownikach. W boleśnie szczery, ale szalenie zabawny sposób, rzucił rękawicę typowej dla technical writerów tendencji do przedkładania teorii nad praktykę. Mogliśmy na przykład przekonać się, jak bezlitośni bywają użytkownicy dla źle działających wyszukiwarek.
Ellis Pratt z Cherryleaf zastanawiał się nad wpływem metodologii Agile na poczciwe życie technical writera. Za przykład podając praktyki firm takich jak eBay czy Salesforce, Ellis omówił główne możliwości (i utrapienia) związane z tworzeniem dokumentacji na "agile'ową modłę". Wspomniał też, że technical writerzy są naprawdę kiepscy w mierzeniu wartości swojej własnej pracy (czy aby nie ma trochę racji?).
Pod nieobecność Mattiasa Sandersa, Ellis wystąpił również z inną prezentacją, zatytułowaną Documentation as self-service support, w której mówił o starym edytorze WordPerfect, chat botach, dokumentacji tworzonej na czas (zamiast na wszelki wypadek) i używaniu portali takich jak Quora czy Stack Exchange do zapewniania użytkownikom wsparcia technicznego.
VR, MT, ATR i inne typy magii
Trzecia część konferencji (Localization Focus) była najbardziej zróżnicowanym dniem całego wydarzenia.
Zaczęło się od Michaela Harboe z Virsabi, który zaprezentował dynamiczną wizję branży IT zdominowanej przez rozszerzoną i wirtualną rzeczywistość (AR i VR), wspominając o tym, jak nadciągające zmiany wpłyną na nasze pojmowanie komunikacji technicznej. Mogliśmy też wypróbować najnowsze zestawy do wirtualnej rzeczywistości na własnych głowach.
Potem mikrofon trafił w ręce Andersa Sogaarda z Uniwersytetu Kopenhaskiego, który na co dzień zgłębia tajniki tłumaczenia maszynowego (MT). Jako gorący i niezwykle aktualny temat, tłumaczenie automatycznie rozwija się bardzo dynamicznie, ale do przebycia ma wciąż bardzo daleką drogę. Anders wyjaśniał, na czym polegają wciąż nierozwiązane problemy w MT, a także pokazał, dlaczego trenowanie sieci neuronowych nie jest tak proste, jakie się wydaje.
Po prezentacjach przyszła pora na warsztaty, na przykład dotyczące Automatic Terminology Extraction (ATR), czyli automatycznego wyciągania terminologii z danego tekstu (lub korpusu). Jakob Halskov, duński naukowiec zafascynowany językiem koreańskim, wyjaśniał, na czym polegają różne metody ATR, stosowane obecnie w medycynie i prawie. Mogliśmy zaznajomić się z darmowym narzędziem Terminology-as-a-service, posłuchać o ściąganiu całej zawartości Wikipedii we wszystkich dostępnych językach i przedyskutować praktyczne aspekty różnych narzędzi ATR.
Na wzmiankę z pewnością zasługuje też prezentacja Steena Schnacka z LanguageWire, który podzielił się z nami praktyczną wiedzą na temat związku SEO z lokalizacją. Steen wyjaśniał, w jaki sposób z lokalizowanymi witrynami rozprawia się google'owski RankBrain. Wygląda na to, że podstawowe zasady wciąż obowiązują: oryginalna, wartościowa treść i wysoka jakość tłumaczenia niezmiennie mają największy wpływ na pozycję w wyszukiwarce. Istnieje jednak mnóstwo aspektów technicznych, które również odgrywają ważne role, dlatego warto dobrze przemyśleć strategię lokalizacji i detale takie jak tłumaczenie adresów URL.
Duńczycy nie próżnują!
Wygląda na to, że Write2Users Conference zasługuje na miano jednego z najjaśniejszych punktów na tech-commowej mapie Europy. Świetnie zorganizowana, zróżnicowana i dynamiczna, konferencja przyciągnęła nie tylko Duńczyków, ale mnóstwo uczestników różnych narodowości i specjalizacji, co pozwoliło stworzyć świetne miejsce do wymiany wiedzy i doświadczeń. Mieszkańcy zoo nie mieli nic przeciwko technical writerom na swoim terytorium, a ci ostatni z pewnością byli zadowoleni z obecności tygrysów i makaków, które zdają się mieć pozytywny wpływ na moc obliczeniową mózgu.
Tekom Danmark, Danish Flare User Group i sama Write2Users Conference stanowią dowód, że duńska społeczność tech comm nie tylko nie próżnuje, ale ma się bardzo dobrze!