Przejdź do głównej zawartości

Nostalgicznie o ITCQF - wywiad z Darkiem Drezno

· 8 min aby przeczytać

Darek Drezno założył techwriter.pl, ITCQF i całe mnóstwo innych fajnych rzeczy. W tym poście Darek dzieli się z nami swoimi wspomnieniami o ITCQF. Zapraszamy na nostalgiczną podróż do przeszłości w formie lekkiej i niezobowiązującej lektury.

Jakie były główne motywacje do założenia ITCQF i techwriter.pl?

Naszym głównym celem było załatanie ówczesnej dziury edukacyjnej. W Polsce nie istniały wtedy żadne sensowne szkolenia dla osób z naszej branży, nie mówiąc już o certyfikatach. Generalnie brakowało wiedzy, która byłaby jakoś usystematyzowana, poukładana i przekazywana zorganizowanej formie. Jeżeli ktoś chciał zostać tech writerem, albo już był w zawodzie, w praktyce nie miał żadnej możliwości nauczenia się podstaw. Jako osoba odpowiedzialna za dział dokumentacji w firmie miałem problem z wydaniem budżetu szkoleniowego dla członków zespołu - po prostu nie było na co go wydać 😊

Pierwszym projektem, który powstał jeszcze przed ITCQF i miał załatać tę lukę był techwriter.pl. Portal zbierający wiedzę na temat techwritingu w Polsce i początek społeczności.

Jako osoba wywodząca się z testowania, czy szerzej zapewniania jakości, miałem porównanie do tego, jak sytuacja edukacyjna wyglądała w tej branży. Już wtedy istniał cieszący się ogromną popularnością certyfikat ISTQB dla testerów, a najważniejszą krajową stroną internetową dla testerów byli testerzy.pl, stworzeni i utrzymywani do dziś przez Radka Smilgina. To właśnie Radek zainspirował mnie do tego, aby stworzyć odpowiednik dla tech writerów i tak powstał nasz portal. Później, już wspólnie z Radkiem i Marcinem Górskim, założyliśmy ITCQF. Formalnie była to fundacja, której celem było usystematyzowanie wiedzy o tworzeniu dokumentacji technicznej, stworzenie syllabusa, materiałów szkoleniowych oraz systemu certyfikacji. Byliśmy (prawie) pewni, że zawojujemy świat 😊

Po jakimś czasie, również na zasadzie analogii do świata testerów, powstały studia podyplomowe “Komunikacja Techniczna” na warszawskiej uczelni Vistula. Poszło szybko, bo na tej samej uczelni zorganizowałem wcześniej kierunek dla testerów i szlaki były przetarte. Podyplomówka ta działa do dziś i wciąż jest jedynym takim kierunkiem w kraju.

Czy jest jakaś historia lub anegdota związana z początkami ITCQF (lub innych), którą chciałbyś się podzielić?

Kubek z logo ITCQF na tle laptopa. W kubku jest pyszna kawa z mlekiem.

Z perspektywy lat, najśmieszniejsza jest chyba sama nazwa organizacji. Tworząc ją, wydawało nam się, że im bardziej skomplikowana będzie to nazwa tym lepiej. W efekcie powstał twór “International Technical Communication Qualifications Foundation”, w skrócie ITCQF. Nie było za to problemu z domeną - dziwnym trafem nikt wcześniej nie wpadł na to, aby zarejestrować adres http://itcqf.org 😊. Spędziłem lata rozwijając ten skrót w trakcie przeróżnych spotkań i tłumacząc o co tak naprawdę w tej nazwie chodzi.

Jakie wyzwania napotkaliście na początku działalności i jak sobie z nimi poradziliście?

Od początku projektowaliśmy ITCQF jako organizację międzynarodową, na skalę co najmniej europejską. Okazało się, że nie jest to takie proste. Tak naprawdę porwaliśmy się na stworzenie pierwszej w Polsce, światowej organizacji certyfikującej kompetencje techniczne. O ile wiem, nikt wcześniej i później czegoś takiego nie dokonał. Przez lata udało nam się wyjść poza Polskę, certyfikat ITCQF posiadają tech writerzy m.in. z Hiszpanii, Bułgarii, Izraela, Indii czy Skandynawii Zrobiliśmy to dzięki współpracy z partnerami z różnych krajów - firmami dostarczającymi egzaminy i szkolenia. Nigdy jednak nie osiągnęliśmy takiej skali, o jakiej na początku myśleliśmy…

Grafika opisana hasłem "ITCQF international presence". Przedstawia mapę świata z zaznaczonymi wieloma punktami w Europie oraz pojedynczymi markerami w Wielkiej Brytanii, Indiach, Australii i Ameryce Północnej.

Jakie są twoje najważniejsze wspomnienia z tamtego okresu?

Jest ich wiele, wszystkie pozytywne i z perspektywy czasu niesłychanie rozwijające. Gdyby nie nasz szalony pomysł, prawdopodobnie nigdy nie miałbym szansy prowadzić tego typu działań i spotkać tylu interesujących, wartościowych i po prostu sympatycznych osób. Kilka najważniejszych punktów, które przychodzą mi do głowy:

  • Tworzenie materiałów - czyli przede wszystkim usystematyzowanie większości dostępnej na ten czas wiedzy w formie jednego, przemyślanego dokumentu - syllabusa. Ogrom i zdecydowaną większość pracy wykonał tu Marcin. Samo przyglądanie się temu procesowi twórczemu, obserwowanie postępów, review to była świetna praca. Potem pozostało nam “tylko” dodać do tego materiały treningowe (kilkaset slajdów) oraz pytania egzaminacyjne… Ogrom pracy. Dobrze wykonanej, która mogła się również, zgodnie z powiedzeniem, okazać nikomu niepotrzebną 😊
  • Pierwsze szkolenia, które współprowadziłem osobiście. Najbardziej pamiętam pierwszy dry-run, dla przyjaciół i znajomych. Mimo, że miałem już za sobą doświadczenie w prowadzeniu szkoleń, stresowałem się bardzo.
  • Rozmowy z partnerami zagranicznymi i związane z nimi różnice kulturowe. Szukając partnerów na całym świecie prowadziliśmy rozmowy m.in. z Hiszpanami (bardzo przyjemne), Żydami (bardzo konkretne, choć chaotyczne), Hindusami (kosmiczno-egzotyczne) czy Finkami (totalnie bezstresowe). Prawdziwa szkoła życia i komunikacji, niektóre z nich będę pamiętać do końca życia.
  • Wyjazdy na konferencje. Np. Write the Docs w Pradze wiele wiele lat temu, z silną polską ekipą na miejscu. Zwiedziłem miasto, poznałem świetnych ludzi, drugiego dnia lecząc kaca stworzyliśmy na Facebooku grupę Tworzenie Dokumentacji (aktualnie 1000+ osób), a na Twitterze profil @thedocshit… jeśli dobrze pamiętam 😊
  • Współpraca z uczelniami. Efektem ubocznym powstania ITCQF i techwriter.pl było stworzenie studiów podyplomowych dla tech writerów “Komunikacja techniczna” na warszawskiej Akademii Finansów i Biznesu Vistula. Studia działają do dziś i co roku kształcą kilkunastu nowych adeptów tech writingu dając prowadzącym masę satysfakcji (i pracy).

Jakie zmiany widzisz w branży od tamtego czasu i jak ewoluowała działalność techwriter.pl?

Długo się zastanawiałem nad odpowiedzią na to pytanie i… wydaje mi się, że (do momentu wejścia na scenę AI w postaci LLM-ów) branża nie zmieniła się bardzo. Problemy, które rozwiązuje się w tej pracy są wciąż te same, a społeczność wciąż zmaga się z brakiem rozpoznawalności, sensownych ścieżek kariery oraz formatem PDF 😉. Z mojej perspektywy, jako branża, w Polsce dokonaliśmy ogromnego skoku! Nasze doświadczenia, możliwości wymiany wiedzy czy networking są zdecydowanie w europejskiej czołówce. Inne kraje zazdroszczą nam tego czego dokonaliśmy i chętnie poszłyby w nasze ślady. Pytanie tylko, czy znajdzie się tam ktoś z takimi szalonymi pomysłami… W samym techwriter.pl zmienił się przede wszystkim skład redakcyjny i strona wizualna. Obie na korzyść, moim zdaniem. A piszę to z perspektywy “ojca założyciela”, który nigdy nie będzie obiektywny i zawsze będzie uważał, że jego dziecko zasługuje na więcej 😉

Dlaczego zdecydowaliście zakończyć działalność fundacji?

Przede wszystkim dlatego, że się nie rozwijała. Co prawda, nie można również powiedzieć, żeby się zwijała, ale to na pewno nie był rozwój. Raczej trwanie. A utrzymywanie organizacji czy firmy, której jedynym celem jest trwanie nie ma wielkiego sensu, przynajmniej w mojej opinii. Efektów w postaci większej liczby zadowolonych odbiorców nie widać, a formalności i obowiązki pozostają te same. To, przynajmniej dla mnie, jest mocno nużące.

Dlaczego się nie rozwijaliśmy? Przede wszystkim dlatego, że od samego początku był to dla wszystkich zaangażowanych projekt “po godzinach”. Nie byliśmy w stanie utrzymać zaangażowania i motywacji dłużej niż dekadę 😉.

Osobiście, jestem bardzo wdzięczny moim partnerom w tym przedsięwzięciu - Marcinowi i Radkowi. Przez cały ten długi okres, mimo wzlotów i upadków, szalonych pomysłów i sporów, częstych braków czasu i kryzysów motywacji, zawsze udawało się jakoś dogadać - transparentnie, uczciwie i merytorycznie. Posiadanie godnych zaufania wspólników w tego typu projekcie to prawdziwy skarb, który po latach doceniam jeszcze bardziej. Bardzo Wam dziękuję Panowie!

Jak oceniasz wpływ tego co zrobiliście w ramach ITCQF? Innymi słowy, czy uważasz, że było warto tyle lat prowadzić taką działalność?

To zależy jak na to patrzeć. Od strony czysto biznesowej trudno uznać to za sukces. Nikt z zaangażowanych w projekt, wliczając w to również firmy czy trenerów, nie zarobił na tym znaczących pieniędzy.

Z punktu widzenia odbiorców, zdecydowanie uważam, że było warto! Pomogliśmy setkom osób zdobyć i poukładać podstawową wiedzę dotyczącą tech writingu, dostać pierwszą pracę albo zmienić pracę na lepszą. Fajnie jest wpływać pozytywnie na życie zawodowe innych osób.

Zdobyliśmy również bardzo unikalną wiedzę i doświadczenia. Nie ma w Polsce zbyt wielu osób, które wiedzą jak stworzyć międzynarodową organizację certyfikującą, z czym się to wiąże, jakie problemy się napotyka i jak można je rozwiązać. Mam poczucie, że dokonaliśmy czegoś naprawdę nowego na skalę naszego kraju, być może przetarliśmy szlaki dla innych. Jako pierwsi w Polsce stworzyliśmy międzynarodową organizację certyfikującą profesjonalistów w swojej branży. Co prawda praktycznie nikt o tym nie wie, ale mnie wystarczy, że my wiemy 😊

Co chciałbyś przekazać osobom, które chcą iść Twoimi śladami i założyć swoją organizację certyfikującą lub inną tego typu szeroko zakrojoną działalność?

Zachęcam, żeby porozmawiać ze mną oraz innymi współtwórcami ITCQF, a potem dwa razy się zastanowić. Mam swoje przemyślenia, wiem co zrobiłbym, a czego nie, gdybym startował z podobnym pomysłem po raz drugi i chętnie się tym podzielę. To jest dość mocno złożony projekt, z bardzo dużą ilością zależności, o których na początku naszej drogi nie mieliśmy wielkiego pojęcia. Bardzo ważne jest również to, aby odnaleźć w tym swoje “dlaczego?”. Jak widać, takie projekty mogą się ciągnąć latami i dobrze wiedzieć co chcemy w tym czasie osiągnąć - zawodowo, prywatnie, towarzysko czy finansowo.

Nie odradzam i nie zachęcam 🙂

Mam nadzieję, że moje odpowiedzi pokazały przynajmniej część wyzwań, które wiążą się z tego typu projektem - wymagającym ale i bardzo rozwijającym!

Kubek z logo ITCQF. Hasło poniżej logo głosi "Professionals have standards".