Relacja z tegorocznej konferencji soap 2023!
Jak co roku, pierwszego czerwca obchodziliśmy Dzień Dziecka. A jako, że w każdym technical writerze drzemie ciekawskie dziecko, które pragnie udokumentować cały świat, trudno było ukryć ekscytację, gdy wybieraliśmy się na tegoroczną, tradycyjnie trzydniową konferencję soap!, która startowała pierwszego czerwca z częścią warsztatową, po czym nastąpiły dwa dni wypełnione wykładami i wydarzeniami.
Każdy wykład zebrał pokaźną widownię, na zakończenie osoby z publiki zadawały bardzo celne pytania, które poszerzały temat prezentacji lub przekierowywały dyskusję w inne, powiązane rewiry.
Miło było powrócić do centrum Manggha, by posłuchać o tym, co piszczy w świecie pisarzy technicznych, posłuchać historii o najlepszych praktykach i codziennych zmaganiach naszych koleżanek i kolegów, pośmiać się i poznać nowych ludzi. Jest to niezwykle terapeutyczne móc porozmawiać z kimś, kto dokładnie rozumie Twoje bolączki i aspiracje 😊.
W poprzedniej edycji konferansjerką była Agnieszka Tkaczyk, która w tym roku przekazała mikrofon znów w ręce Gosi Radymiak. Oprócz bezpośredniego udziału w wydarzeniu, była też możliwość dołączenia z zacisza swojego domu, dzięki opcji wirtualnej konferencji.
Tym razem tematem przewodnim było Content Operations czyli zestaw założeń i praktyk, dzięki którym proces dokumentacji przebiega w sposób zwinny, przy współpracy wszystkich niezbędnych działów w organizacji i przy użyciu narzędzi pozwalających na automatyzację. Wielu prelegentów podzieliło się swoimi doświadczeniami na temat tego, jak wdraża się takie podejście. Przeforsowanie tych rozwiązań nigdy nie jest łatwe i przyjemne. Po wysłuchaniu tych opowieści mamy lepszą świadomość korzyści jakie może dać stosowanie się do zasad ContentOps i wiemy jak inne osoby wydeptywały taką ścieżkę.
Oprócz ContentOps poruszono wiele innych ciekawych tematów, zwłaszcza tych skupiających się na problemach ludzi parających się komunikacją techniczną. Frapujących wykładów było wiele, dlatego poniżej przedstawiamy ciekawe myśli z wystąpień, które najmocniej zapadły nam w pamięć. Razem z Julią Dąbrowską, moją koleżanką z Hitachi Energy, dzielimy się poniżej wrażeniami. Brawa dla Julii za to, że zgodziła się przelać swoje myśli na papier i opowiedzieć o swojej pierwszej i – jak zapowiada - z pewnością nie jej ostatniej konferencji soap!
Zawieszki z programem
Chciałem w paru słowach zwrócić uwagę na jeden mały, acz istotny detal, charakterystyczny dla soap!: zawieszka na szyję z listą wystąpień. Niby to mała rzecz, ale nawet tu organizatorzy dołożyli starań, by jak najbardziej ułatwić i uprzyjemnić doznania uczestnika. Program wydrukowany jest do góry nogami, dzięki czemu łatwo możemy go odczytać bez potrzeby zdejmowania go z szyi. Szata graficzna została opracowana ze smakiem, jest prosto i funkcjonalnie, oczywiście zgodnie z designem na oficjalnej stronie. Na froncie wydrukowane jest imię uczestnika, co pomaga w nawiązywaniu kontaktów. To się nazywa przykładanie wagi do funkcjonalnych detali – myślę, że grono dokumentalistów i dokumentalistek docenia dbałość o szczegóły. Ktokolwiek to projektował - dobra robota!
Warsztaty
Czego znawca retoryki może nauczyć Cię o zapytaniach dla ChatGPT
Dr. Lance Cummings nie po raz pierwszy gościł na soap!. W 2022 roku prowadził warsztat o generowaniu tekstu za pomocą narzędzi OpenAI. Nie powinno dziwić nikogo, że w tym roku powrócił z kontynuacją tematu – jego celem było nauczenie technical writerów jak strukturyzować zapytania (prompts) dla ChatGPT tak, by otrzymywać najlepsze rezultaty. Od dłuższego czasu śledzę profil Lance’a na LinkedIN, bo prezentuje on bardzo wyważone i dojrzałe spojrzenie na ChatGPT i inne narzędzia oparte o wielkie modele językowe (Large Language Models). Lance okazał się dla mnie nieocenioną pomocą podczas przygotowań do napisania artykułu ChatGPT a sprawa techwriterska, do przeczytania którego zapraszam, zwłaszcza, jeśli temat wydaje Ci się obcy.
Lance podzielił się swoimi metodami strukturyzowania zapytań dla ChatGPT na bloki tematyczne, które można dostosowywać i podmieniać. Nie powinno dziwić nikogo, że Lance stosuje klasyczny podział wywodzący się z retoryki:
- Etos – wiarygodność – wizerunek autora chcesz zaprezentować
- Patos – emocje – odczucia chcesz wzbudzić u odbiorców, jaką relację pragniesz zbudować
- Logos – logika, rozumowanie, fakty – kontekst prezentowanego tematu
Przykład promptu:
Kontekst: Potrzebuję podsumowania dla [Odbiorca]. Napisz mi podsumowania długości 40 słów, które pomogą mi podsumować najistotniejsze informacje wyjaśniające czemu czytelnicy z branży komunikacji technicznej będą zainteresowani danym artykułem.
Etos: Jestem redaktorem, kt óry szuka najlepszych aspektów artykułów innych ludzi i chce czytelnikom wyeksponować najlepsze fragmenty.
Patos: Te podsumowania powinny inspirować osoby publikujące w internecie i tworzyć relację między czytelnikami i osobami piszącymi.
Logos: Każde podsumowanie powinno być tylko jednym akapitem zawierającym:
- Główną myśl artykułu.
- Czemu jest ona ważna.
- Co zyskasz jeśli ją przeczytasz.
Posługuj się imieniem autora. Pisz tytuł artykułu w osobnej linii, następnie napisz jednoakapitowe podsumowanie.
[Wklej artykuł do podsumowania.]
Czy sam ChatGPT wymaga układania zapytań w bloki? Nie, ale taka organizacja jest ważna dla osób, które je tworzą, żeby się w nich nie pogubiły i mogły łatwo dostosowywać i podmieniać elementy. Taki elastyczny szablon.
Przyznam, że większość moich dotychczasowych promptów była dość chaotycznym strumieniem świadomości. Jeśli przyszło coś w nich zmienić, trudno było się połapać w tym, która część odpowiada za co.
Zwłaszcza, jeśli chcemy generować wiele treści, które nieznacznie zmieniamy za każdym razem, wtedy wysiłek włożony w ustrukturyzowanie zapytań się opłaci, choć już kwestia korzystania z efektów działania ChatGPT jest dość problematyczna, o czym pisałem już w ChatGPT a sprawa techwriterska.
Mimo, że na każdym kroku słychać o tym, że w najbliższej przyszłości nie zamówisz hot-doga bez znajomości odpowiedniego promptu, to co jeżeli ta umiejętność za jakiś czas okaże się niepotrzebna?
Lance uspokaja, że zdolność strukturyzowania naszych rozproszonych myśli i zamykania ich w strategiczne ramy zawsze będzie potrzebna. Przykład: po ponad dekadzie w tech writingu, robienie wywiadów z ekspertami domenowymi przychodzi mi naturalnie, zwykle pytania o niezbędne informacje same się cisną na język. Ale gdybym miał nauczyć kogoś rzetelnie od podstaw jak powinien wyglądać schemat postępowania, by uzyskać oczekiwane rezultaty, musiałbym się chwile zastanowić i ubrać w słowa procedurę, którą intuicyjnie znam. Kosztowałoby mnie to odrobinę wysiłku, by przedstawić ją jako precyzyjny, spójny i przemyślany protokół postępowania.
Podobnie jest z wiedzą dotyczącą innych tematów. Przypomina nam to o tym, że spisywanie myśli, strukturyzowanie posiadanej wiedzy i dokumentowanie pieczołowicie tworzonych modeli mentalnych ma ogromne znaczenie.
Wracając do samych zapytań: pewną łyżkę dziegciu stanowi fakt, że opracowanie dobrze ułożonego zapytania, które zwraca oczekiwane rezultaty zajmuje często więcej czasu niż samodzielne napisanie tekstu, o który nam chodziło.
Mimo to i tak uważam, że praktyczna nauka o działaniu algorytmów sztucznej inteligencji nie pójdzie na marne, a lepsze zrozumienie zalet i ograniczeń tych rozwiązań będzie wkrótce jedną z kluczowych umiejętności. W tym temacie stawiam kropkę, a właściwie wielokropek, a sam Lance jeszcze nie raz powróci w kolejnych częściach tego artykułu.
Od zera do bohatera – dojrzałość dokumentacyjna projektu i proces przejścia na wyższy poziom
Większość osób parających się komunikacją techniczną ma świadomość poziomu dojrzałości projektu w jakim się znajduje. Mogą o tym opowiedzieć, ale czy potrafią to wskazać na precyzyjnej skali? Okazuje się, że tak, jeśli skorzysta się z modelu dojrzałości informacji.
Podczas warsztatu Anu Granroth i Maaret Henriksson podzieliły się narzędziem, pozwalającym na ocenę modelu dojrzałości dokumentacyjnej zespołu czy firmy. Tworzone treści i możliwości zespołu czy działu można uszeregować na skali od 0 do 5. Dzięki temu możemy określić stan obecny i przyszły cel, do którego aspirujemy. Pomaga to określić czego obecnie brakuje i można opracować proces przejścia na wyższy poziom, np.: od myślenia w kategoriach całych dokumentów (0) do skupienia się na ustrukturyzowanych tematach (1).
Dodatkowym, niezbędnym elementem tej metody jest ustalenie ról i obowiązków pomiędzy uczestnikami procesu dokumentacyjnego. Wymaga to rozmowy z pozostałymi członkami zespołu. Wspólne uzgodnienie zakresu obowiązków często nie przychodzi łatwo, pomóc może mówienie w kategoriach ról a nie personalnie. „Sądziłem, że w naszym procesie obowiązkiem programisty jest sprawdzenie merytoryczne dokumentacji” brzmi lepiej niż „Wojtek miał sprawdzać dokumentację i nigdy tego nie robi”.
Pomocne będzie też rozrysowanie diagramu przepływu pracy między uczestnikami.
Podsumowując, jeśli Twoim celem jest wzniesienie procesu dokumentacji na wyższy poziom, potrzebujesz precyzyjnego planu jak dostać się z A do B. Plan ten wiązać może się z inwestycją w nowe narzędzia, infrastrukturę czy niezbędne będzie zatrudnienie dodatkowych specjalistów. Model dojrzałości pomoże Ci uzasadnić taki wysiłek i przekonać o tym przełożonych.
Prezentacje
Wprowadzenie do Content Operations
Patrick Bosek z firmy Heretto podczas "Content Operations. What it is, why it's needed, and a high-level blueprint" przybliżył nam podstawowe pojęcia dotyczące Content Operations. Przedstawił wiedzę w bardzo ustrukturyzowany sposób. Z wykładu wyniosłem wiele przydatnych informacji. Np.: choć dla wielu Content Ops kojarzy się z techniczną infrastrukturą niezbędną do tworzenia, recenzowania i publikowania treści to patrząc na tę koncepcję z lotu ptaka wyróżniamy poniższe elementy składowe:
Ludzie + Technologia + Procedura
Do czego potrzebne jest Content Ops? Potrzeba wdrożenia takiego podejścia występuje wtedy, gdy chcemy tworzyć treści na dużą skalę. Dokumentacja dostarczana jest dla różnych klientów i powstaje w wielu wariantach. Powyżej pewnej ilości kombinacji, manualne kroki typu „kopiuj i wklej” nie są w stanie rozwiązać naszych problemów. Potrzebujemy centralnej bazy treści, ponownego użycia fragmentów w różnych dokumentach i automatyzacji, gdzie tylko jest to możliwe.
Okazuje się, że nie każdy produkt wymaga Content Ops. Przy jednorodnej dokumentacji nie jest to konieczne.
W prezentacji Patricka podstawowym pojęciem jest "doświadczenie" a nie "dokument". Każda interakcja klienta z jakąkolwiek stworzoną przez nas treścią stanowi „doświadczenie”, które ma na celu osiągnięcie przez klienta założonego celu. Im doświadczenie płynniej przybliża kogoś do realizacji celu, tym lepiej.
Ciekawym pojęciem jest też omni experience – chodzi o patrzenie na doświadczenia klientów jak na bardzo indywidualne doznania, zamiast zbierać je w ogólne kategorie. Dany klient korzystający z dokumentacji pod konkretną przeglądarką będzie mieć inne doświadczenie od tego, który sprawdza instrukcje na telefonie komórkowym.
Nie chcąc zdradzać wszystkich smaczków wspomnę tylko o interesującym przypuszczeniu co do tego, że wraz z rozwojem technologii, wymianę informacji będą kształtowały systemy komunikujące się jeden z drugim. Doświadczenie konsultacji z żywym człowiekiem będzie towarem luksusowym, zarezerwowanym dla szczególnych przypadków.
Serdecznie polecam tę prezentację jeśli chcesz solidnego wytłumaczenia podstawowych określeń w połączeniu z globalnym spojrzeniem na bardzo wyrafinowane środowiska dokumentacyjne.
Plan potrzebny od zaraz
Duet tech writerek Barbary Czyż (z Box) i Edyty Rakowskiej (z GuideWire) podczas "There's no ContentOps without a ContentPlan" zaprezentował przykłady wyzwań projektowych wraz z zastosowanymi rozwiązaniami zgodnymi z ideą Content Ops. Na tapecie były powszechne w branży problemy, których przykłady znajdziesz poniżej.
Planowanie release’ów dokumentacji:
- Mnogość dostarczanych typów dokumentacji
- Duża liczba projektów obsługiwanych przez pięciu tech writerów
- Nieoczywiste priorytety
- Dynamiczne zmiany w terminach dostarczenia produktów
- Doku Zaskoczki! („Doc Surprises”)
Planowanie pracy nad treściami (Content Planning):
- Treści dostępne na różnych platformach
- Niezdefiniowana grupa odbiorców (materiały dla odbiorów wewnętrznych pomieszane z tymi dla zewnętrznych)
- Niespójność
- Te same treści kopiowane w różne miejsca
- Trudne do znalezienia informacje
Współpraca:
- Wymagany skoordynowany wysiłek wielu zespołów
- Współzależności między zespołami
- Efekt końcowy stanowi mozaikę wkładów różnych zespołów
Czy te wyzwania brzmią znajomo? Wiele z nich znam ze swojej praktyki. Krzepiące jest to, że są wśród nas osoby, które opracowały interesujące taktyki radzenia sobie z nimi i postanowiły się nimi podzielić. Basia i Edyta w lekki, zabawny sposób poprowadziły solidną prezentację o okiełznaniu dokumentacyjnej hydry za pomocą planu i metody. Wielu z nas znajdzie w niej dla siebie użyteczne wskazówki i pomysły.
Jaki jest Twój patent na content?
"Keeping the plates spinning: ContentOps at Dolby" to studium przypadku wymagającego tworzenia i utrzymywania dokumentacji do 200 produktów, a jeśli uwzględnić ich różne wersje to otrzymujemy łączną liczbę wariantów 800 :-o.
Produktami są licencjonowane patenty wykorzystywane w rozwiązaniach audio i wideo.
Dokumentacja dostarczana jest w różnych formatach: portal internetowy dla klientów, offline HTML, statyczne treści w PDF. Autorami materiałów są nie tylko dedykowani tech writerzy, ale również inżynierowie. I teraz mi powiedzcie, jak żyć?
Marta Bartnicka, Daniel Barrio Fierro i Jakub Reszka pokazali, że znają uniwersalne tajniki prezentowania, ponieważ rozpoczęli slajdem z kotem. Bardzo to szanuję, bo to złota zasada prezentacji i jakiegokolwiek "contentu" - najpierw dodaj kota 😉
Trio w przystępny sposób przedstawiło wyzwania i obraną ścieżkę radzenia sobie z nimi z pomocą DITA, Markdown i Git. Do tego opowiedzieli też o opracowywaniu portalu dla klientów i o analizie ruchu na witrynie.
Zdecydowanie warto posłuchać ich wystąpienia.
Jak sprostać skali
Jarek Orłowski w "How to scale docs in a fast-growing organization" dobrze zarysowuje sytuację, gdy firma rozwija się w bardzo szybkim tempie, a skala wymagań wobec dokumentacji gwałtownie rośnie.
Jarosław z dużą dozą szczerości opowiada historię wprowadzania Content Operations w Dynatrace i tego, jak od pewnego momentu potrzebuje zarządzać 10 osobowym zespołem technical writerów rozrzuconych po różnych szerokościach geograficznych.
Z prezentacji dowiesz się, jak dostosowano organizację, by zespół dokumentacji mógł działać jako Content Operations. Poznasz również proces współpracy dokumentalistów i wykorzystywane przez nich narzędzia. Najważniejsze, moim zdaniem, jest wytłumaczenie celu, dla którego się ją stosuje i tego czym charakteryzuje się dobrze zaimplementowane Content Ops w organizacji.
Jak wydobyć cenne klejnoty z morza treści
Daria Boiko w "Content Ops and Content Strategy" opowiada o tym, jak w ramach projektu zorganizowała ponad 60 osobnych stron dotyczącej handlu wydobywanymi minerałami.
Jest to historia o tym, jak Daria, krok po kroku, wykonała tytaniczny wysiłek analizy, tworzenia content planu, weryfikacji, migracji i restrukturyzacji stron. Kojarzy mi się to z kilkoma migracjami dokumentacji między platformami, które mam na koncie i tym bardziej szanuję jej dokonanie.
Jasne, ale i tak przypomnij mi później
Po wielu świetnych prezentacjach o tworzeniu sprawnych machin do zarządzania dokumentacją, Denise Marshall z firmy 3di z wielką szczerością podczas "Sure, but you’ll have to remind me" opowiedziała o codziennych wyzwaniach, jakie stoją przed większością z nas: wielki napływ informacji, dynamiczne zmiany w projektach, problem z ustalaniem priorytetów i trzymaniem się planów, trudność w koncentracji na zadaniu.
Myślę, że odczucia takie podziela większość pisarzy technicznych, choć pewnie mniejszość się do tego przyznaje. Nie umiem czytać w myślach, ale zgaduję, że większa część zebranych na konferencyjnej sali pomyślała „wreszcie ktoś mówi na głos to, co często odczuwam”. Oprócz szczerości takiego wyznania, w historii zaskoczyło mnie też to, jaką rolę odegrał stosujący metodologie zwinne zespół. Okazał się on dla niej wielkim wsparciem – na każdy zgłaszany problem proponowali rozwiązanie np.: widget przypominający o podsumowaniu każdego dnia tego, co danego dnia robiła. Rozwiązania te nigdy nie były ostateczne, a ważniejsza jest chęć pomocy i wspólnego pochylenia się nad problemem. Warto również przykładać wagę do higieny psychicznej.
Na długo zapamiętam tę szczerą i budującą opowieść, szczególnie, że Denise ma dar do spontanicznego wyrażania swoich myśli, ma też świetne poczucie humoru. Ciekawostka: Denise zna podstawowe słowa po polsku i kilka wyrażeń 😊
Warto pamiętać o tym, że scrum master i zespół agile potrafią świetnie doradzić w różnych kwestiach. Techno skrybo! Nie jesteś sam! Jeśli coś Cię gnębi, pogadaj ze swoim zespołem, to potrafi zdziałać cuda!
Jak odnaleźć się w zwinnym zespole
Mimo, że nie każdy z nas odpowiada za budowanie zespołu, to zrozumienie mechanizmów działania w danej grupie pozwala lepiej się w niej odnaleźć i osiągnąć sukces. Jeśli Twój zespół stosuje metodologie zwinne, siłą rzeczy musisz zrozumieć je na tyle, by móc się wpasować i uczestniczyć w życiu zespołu.
Justyna Wykowska jest agile coachem i podzieliła się swoim bogatym doświadczeniem w organizowaniu współpracy. Polecam serdecznie prezentacje Justyny, bo ze swadą i przystępnie dzieli się przemyśleniami na bazie obserwacji z życia. Nie chcąc zdradzać wszystkiego, pozwolimy sobie podkreślić kilka myśli:
- Agile, Kanban, OKR… firmy lubią wdrażać aktualnie popularne rozwiązania, które sprawdziły się u konkurencji. Jednak bez zrozumienia sedna problemów, które te techniki rozwiązują, naśladowanie nie przyniesie dobrego efektu. Każda firma musi rozumieć swoją indywidualną sytuację, by zastosować odpowiednie remedium na własne problemy.
- Ciekawym patentem jest „pair content writing”, który jest zainspirowany techniką z dziedziny programowania: „pair programming”. Bardziej doświadczony tech writer pracuje w tandemie z nowym członkiem zespołu nad jednym dokumentem. Dzięki ścisłej współpracy i szybkim dzieleniu się uwagami bardzo szybko przekazywana i budowana jest praktyczna wiedza na temat nowego produktu lub narzędzia do tworzenia treści.
- Automatyzacja powinna dotyczyć powtarzalnych i żmudnych aspektów pracy. Nie zawsze muszą one być oparte o wymyślne, zaawansowane technologie tworzone na zamówienie. Czasem pracę z treścią może automatyzować stosując odpowiednio skonfigurowane rozwiązania typu Grammarly.
Bo do tanga trzeba czworga
Katarzyna Markiewicz, content designer z IBM, w "4-in-a-box: Content’s meaningful impact on the UX" opowiada o udanej współpracy technical writerów, designerów, product managerów i developerów. Wszystkie cztery frakcje zasiadają razem do stołu począwszy od najwcześniejszych etapów projektu. Płynie z tego wiele korzyści, np.: możliwość wprowadzania sugestii pisarzy technicznych w zakresie UX, dzięki czemu aplikacja jest bardziej intuicyjna i wymaga mniej obszernej dokumentacji. Na początku niełatwo jest zebrać takie gremium w jednej sali i trudno ustanowić nową świecką tradycję, jednak naprawdę warto, bo przynosi to dobre rezultaty, które użytkownik odczuje w całości doświadczenia z produktem i jego dokumentacją.
Ilu tech writerów naprawdę potrzeba?
Każdy technical writer, czy to pracujący samodzielnie, czy zarządzający takim zespołem, prędzej czy później staje przed tym problemem: jak przekonać kierownictwo, że ilość pracy przekracza możliwości zespołu. Czy jest możliwe przygotowanie odpowiednich danych na poparcie tego, co mówimy? O tym jest "Is writer ration to other roles worth measuring? Yes, but do it the right way".
Kristiina Kalaasmaa - autorka wystąpienia - twierdzi, że tak i proponuje następujące rozwiązanie: regularne pomiary proporcji pomiędzy liczbą technical writerów a liczbą osób, które tech writerzy wspierają.
Mierzyć można nie tylko przykładową proporcję tech writerów do inżynierów, ale również, na przykład, do liczby funkcjonalności, liczby produktów czy obszarów wsparcia dokumentacji. Zbierane dane mogą być też przydatne przy monitorowaniu wpływu zmian procesowych czy narzędziowych w firmie na pracę zespołu.
Wartość tej prezentacji zawiera się nie tylko w podkreśleniu wagi mierzenia wspomnianej proporcji. Samo omówienie wielu aspektów funkcjonowania roli tech writera w szerszym kontekście i wzajemnej zależności na wielu szczeblach decyzyjnych i technicznych jest inspiracją do przyjrzenia się swojemu środowisku pracy. W codziennym natłoku pracy niekoniecznie mamy czas i sposobność na zdobycie szerszego oglądu sytuacji i na zadanie pewnych pytań. Czasem też po prostu nie przyjdzie nam do głowy, aby je zadać.
Jak mierzyć fajność dokumentacji?
Skąd wiemy, że dokumentacja, którą tworzymy jest tym, czego potrzebują jej użytkownicy? Czy są w stanie szybko znaleźć informacje, których szukają? Czego konkretnie w naszej dokumentacji brakuje? Czy faktycznie koty są fajniejsze od psów? :o)
Aleksandra Kacperczyk w "How to effectively measure documentation quality and is it even doable?" przetestowała różne metody mierzenia jakości dokumentacji i na szczęście dla nas postanowiła podzielić się wnioskami, które mogą pomóc odpowiedzieć na te pytania.
Na przykładzie osobistego rankingu zwierzątek domowych (kot>pies>królik>rybki), porównała przydatność różnych metod oceny jakości dokumentacji.
Najwyżej ocenionymi metodami w prezentacji (kotem) są nagrywane sesje użytkowników (w tym przykładzie są to użytkownicy aplikacji), za pomocą aplikacji takich jak HotJar czy FullStory.
Analiza zapytań w wyszukiwarce również uplasowała się wysoko. Z kolei najsłabiej w testach Aleksandry wypadły: ocenianie treści bezpośrednio na stronie i analiza ruchu.
Jak uczyć pisania znajomych z pracy
Czy programiści i reszta inżynierów, którzy niechętnie angażują się w pisanie czy recenzowanie dokumentacji to standard? Okazuje się, że niekoniecznie.
Maria Yermakovich w swojej uroczo i zabawnie poprowadzonej prezentacji "Teaching Your Colleagues to Write (and Learning from Them)" twierdzi, że jest wręcz przeciwnie. W trakcie soap! podzieliła się swoimi doświadczeniami z uczenia programistów jak lepiej pisać dokumentację. Co ciekawe, swoją przygodę ze szkoleniami z pisania w swojej firmie rozpoczęła na wniosek współpracowników. Nikogo nie musiała do tego namawiać, bo ludzie sami się zgłaszają na jej szkolenia. Zapytani o powody, podają na przykład taki: "koledzy mówią, że moją dokumentację ciężko się czyta" :-)
Maria ewidentnie lubi uczyć i chętnie dzieli się wskazówkami jak to robić skutecznie. Dla tych osób, które zastanawiają się nad tym, czy uczenie innych pisania dokumentacji to dobry pomysł, również ma odpowiedź.
Nie wiem jak Was, ale mnie takie powody przekonują.
Poniżej przykłady trafnych wskazówek z takich szkoleń:
- Konwersja ze strony biernej na czynną
- Objaśnianie skrótowców
- Pozbywanie si ę słów takich jak: "very", "simple", "easy"
- Brak obietnic w dokumentach
- Pisanie zdań wprowadzających
- Ludzie nie czytają tekstu, tylko go "skanują".
Nastawienie Marii na wzajemną, partnerską pomoc jako nadrzędny cel takich szkoleń jest bardzo inspirujące, a wręcz zaraźliwe. Dla osób, którym angielska gramatyka sprawia problemy (“a co to właściwie jest ta strona bierna?”), stworzyła nawet kurs wprowadzający, w którym można wziąć udział przed właściwym szkoleniem z pisania. Uczy ludzi poprzez to co już znają: odwołania do prawdziwych dokumentów firmowych, stosowanych technologii, akronimów, a także zostawia uczestnikom przestrzeń na wyrażenie własnych opinii. Dzieli się tym co działa i robi to w sposób przyjazny dla laików, z poszanowaniem ich czasu i zdolności koncentracji. A na koniec pozostawia uczestników z narzędziami, które pozwolą im rozwijać się samodzielnie.
Niech rzuci kamieniem ten, kto ani razu nie pomyślał, że chciałby na takie szkolenie wysłać kilka osób ze swojej firmy 😊 A od siebie dodam, że jako początkująca tech writerka bardzo chętnie wzięłabym w nim udział.
Syndrom oszusta
Wojtek Aleksander w swojej prezentacji "Imposter Syndrome" stawia tezę, że przyczyny dobrze znanego syndromu oszusta, skądinąd bardzo subiektywnego zjawiska, najczęściej są jak najbardziej obiektywne, konkretne, i nie mają nic wspólnego z osobą, która tego syndromu doświadcza.
Mają za to dużo wspólnego z:
- Obroną przed dostępem innych do wiedzy (zasłanianie się odpowiedzialnością za jakiś obszar produktu czy wiedzy)
- Starymi nawykami
- Uprzedzeniami i nieprawidłowymi założeniami na temat pracy tech writera (czy innego twórcy treści)
- Brakiem obustronnego i regularnego feedbacku
- Problemami w komunikacji
- Byciem “niewidocznym” dla współpracowników
- Presją czasu i wymagań z każdej strony.
Jak z tym wszystkim walczyć? Według Wojtka, możesz zrobić bardzo dużo, ale potrzebujesz przejąć inicjatywę i “zaktualizować” swoich współpracowników. Jego rady to: bycie obecnym na każdym etapie projektu, zadawanie pytań i oferowanie feedbacku, włączanie się w kanały komunikacji powiązane z informacjami, których potrzebujesz, a przede wszystkim - samodzielne decydowanie o tym czego potrzebujesz i do czego możesz się innym przydać. Jeśli pozwolisz innym decydować o swojej przydatności, o tym co możesz wnieść do pracy innych, będzie to działało raczej na twoją niekorzyść. Wielkie brawa dla Wojtka za niezwykle celne spostrzeżenia.
To samo tyczy się jego rady udzielonej w trakcie sesji pytań i odpowiedzi już po samej prezentacji. Syndrom oszusta czyni nas ślepymi na nasze osiągnięcia. Aby nie upadać na duchu i nie dać się zniechęceniu, Wojtek poleca zapisywanie wszystkich małych i dużych sukcesów, i regularne wracanie do tych zapisków. Znam, używam, potwierdzam skuteczność :-)
Ciekawostki
Soapbox
Po raz pierwszy w historii soap! organizatorzy wprowadzili możliwość wyskoczenia na scenę i wygłoszenia pięciominutowej opowieści na temat dowolny. Działo się! Oto kilka najbarwniejszych, naszym zdaniem, wystąpień.
District C
Miałem okazję spontanicznie wskoczyć na scenę (i na skrzynkę po jabłkach!), by razem z Lancem Cummingsem i Quinn Williams podzielić się naszymi wrażeniami z projektu District C. Planuję napisać o tym szerzej w osobnym artykule. Dodam tylko, że emocje były spore, wygłosiliśmy nasze naprędce przygotowane podsumowania projektu z trzech perspektyw. Gratulacje dla studentów uniwersytetu North Carolina Wilmington, którzy zechcieli przeanalizować wyzwania tech writerów z Hitachi Energy i zaproponowali rozwiązania dla realnych problemów jakie występują w nowoczesnych i dynamicznych środowiskach.
Studenci pod opieką Lance’a mieli okazję zastosować swoje umiejętności szukania rozwiązań i stosownego komunikowania proponowanych sugestii.
Nie mam wielu okazji do wystąpień publicznych, mam nadzieje, że przekaz był zrozumiały, a jeśli coś powiedziałem za szybko to zawsze mogę dopowiedzieć – zapraszam do kontaktu na LinkedIn. Dodam jeszcze, że jeśli masz problem z tremą przed wystąpieniami, to nic nie działa lepiej niż wejście na skrzynkę na jabłka. Dla mnie będzie to nieodłączny gadżet przy przemówieniach, robi robotę! 😊
Wychodźmy z naszych silosów
W wielu wystąpieniach przewijały się postulaty dotyczące angażowania różnych działów i ludzi w procesy dokumentacyjne i wypracowanie technical writerom należnego „miejsca przy stole”, gdzie toczone są dyskusje projektowe i produktowe. Prawie każdy na sali popierał takie podejście, choć z jego realizacją bywa różnie.
Cynthia Peter przypomniała nam o tym, że jeśli jako technical writerzy chcemy dbać o widoczność, to powinniśmy takie tematy podnosić również na konferencjach dla programistów, a nie tylko podczas wydarzeń dla technical writerów, którzy przeważnie i tak są tego samego zdania. Wychodzenie z silosów w środowisku własnej firmy, jak i poza nią, jest czymś, o czym należy pamiętać.
Przekaz krótki i celny, a do tego przekazany w zabawny, spontaniczny sposób.
Gdzie szukać odtrutki w świecie przesyconym fascynacją technologią?
W trakcie konferencji często rozmawialiśmy o ChatGPT i innych wynalazkach z dziedziny sztucznej inteligencji. Mocno skupiamy się na znalezieniu dla nich zastosowania w naszych projektach. A gdzie leżą obszary, w których człowiek wydaje się niezastąpiony? Paweł Martin opowiada o ludzkich wartościach, o których warto pamiętać i postępować zgodnie z nimi. Należy akcentować ludzki komponent w równaniu 😉
Żeby łatwiej je zapamiętać, pierwsze litery angielskich wyrazów układają się w „CHE”:
- Curiosity – dociekliwość – zadawaj dodatkowe pytania, zarówno te dotyczące projektu, jak i całego świata, podważaj status quo, by dotrzeć do sedna
- Humility – pokora – panuj nad swoim ego, komunikuj swoje potrzeby, przyznaj się jeśli czegoś nie umiesz, nie rozumiesz i potrzebujesz wsparcia
- Empathy – empatia – staraj się zrozumieć perspektywę innych uczestników procesu i użytkowników
SOAPUSZKA
Kolejnym wydarzeniem, które było na ustach wszystkich, był występ grupy zwanej jako „Soapuszka Crew”.
Dla niewtajemniczonych: „Soapuszka” to starożytny artefakt, odziedziczony po Sumerach, którzy organizowali własne eventy poświęcone tworzeniu contentu w glinianych tabliczkach w piśmie klinowym.
W jaki sposób Rafał Pawlicki wszedł w posiadanie tak cennego rekwizytu – nie wiemy. Podczas swojej prezentacji o wizji AI w procesie tworzenia dokumentacji (i podróżowania w czasie!) soapuszka trafiła w ręce ekipy "Soapuszka Crew" z firmy Infor, która przez rok sprawowała nad nią pieczę. Grupę trzymającą poduszkę tworzą: Magda Elias, Martyna Gatner-Siemieniuch, Joanna Sosnowska, Ekaterina Pervezentseva, Marcin Broda.
Co działo się z poduszką przez ten pamiętny rok? Soapuszka chciała być sławna od samego początku i ekipa we Wrocławiu ciężko cały rok nad tym pracowała, żeby ją do tej popularności przygotować. Soapuszka podróżowała otwarcie, pokazując swoją "twarz", jak i incognito (patrz zdjęcie w okularach i kapeluszu). Była na wycieczce w górach. Odwiedzała często biuro Infor, jadła lunch i pierogi, wypiła parę kawek, uczestniczyła nawet w szkoleniu z Excela i jest teraz masterem pivotów (tabel przestawnych). Jednym słowem zasmakowała korpożycia i czekała z niecierpliwością na swój wielki dzień na tegorocznym soapie i nowego właściciela.
Po roku szalonych przygód, o których można by było nakręcić lepszy film niż „Road Trip” czy „EuroTrip” razem wzięte, Soapuszka powędrowała do rąk kolejnego szczęśliwca, który chwycił ją po tym, jak została rzucona w konferencyjny tłum.
Był nim Lance Cummings. Świadom praw i obowiązków przyjął wyzwanie opieki nad rzutką poduszką. Lance i Soapuszka powrócą w 2024 na kolejną edycję soap! Organizatorzy docenili jego determinację i dali mu w prezencie bilet wstępu na wydarzenie.
A więc postanowione! Soapuszka odwiedzi Stany Zjednoczone. Jakie opowieści przywiezie? Tego dowiemy się już 1.06.2024. I coś mi mówi, że to nie będzie jej ostatnia przygoda.
Panel dyskusyjny
Nową, spontanicznie zrodzoną inicjatywą był panel dyskusyjny składający się z Lance’a, Patricka, Maaret i Denise, którzy odpowiadali na bardzo wymagające pytania Soapersów z kanału Slack. Poruszone były różne dokumentacyjne kwestie, w tym jak zrekrutować pisarza technicznego, a także jak bumerang wracały pytania o ChatGPT i technologie AI, co pokazuje, że wielu z nas ten temat frapuje i wszyscy są w trakcie ustosunkowywania się do niego.
Losowanie
W trakcie konferencji można było wziąć udział w losowaniu nagród dla uczestników. Warunkiem było podanie swojego imienia i nazwiska oraz obecność na sali podczas wyczytywania zwycięzców. Jedna z wylosowanych osób, która nie wygrała nagrody, postąpiła dosłownie zgodnie z instrukcją „enter your name and surname” podpisała się jako „Your Name, Surname”. Czyżby to napisał Everyman?
Natomiast jedną z osób do których los się uśmiechnął była współautorka tego artykułu, Julia Dąbrowska. Nagrodą był powerbank ze świecącym logo ekipy podcastu „Techwriter Koduje”. Myślę, że w powerbanku zmagazynuje zapas pozytywnej energii na cały następny rok przed kolejnym soap!. Nie powinno to dziwić, w końcu pracuje w Hitachi Energy 😊
Julia jest zachwycona wygraną, bo tak bajeranckiego powerbanku jeszcze nie miała! A przy okazji odbierania prezentu miała okazję sprawdzić czy wyjście na scenę jest faktycznie tak przerażające jak w jej głowie. Krótko mówiąc, nie jest 😊 Duża w tym zasługa przede wszystkim naszej wspaniałej konferansjerki Gosi, ale także innych uczestników, którzy przyczynili się do niesamowitej atmosfery na soap!
Podsumowanie
Choć może wydać się to mało wykonalne, to wydaje mi się, że w tym roku poprzeczka została zawieszona jeszcze wyżej niż zwykle. Z wydarzenia przywieźliśmy solidną porcję praktycznej wiedzy, która pomoże nam spojrzeć świeżym okiem na to, jak piszemy, zarządzamy wiedzą, publikujemy treści, jak wchodzimy z interakcje ze współwinnymi dokumentacji 😉
To, co się nie zmienia to fantastyczna atmosfera, przyjazne środowisko, w którym każdy czuje się mile widziany i wysłuchany, niezależnie od tego czy jesteś weteranem czy nowicjuszem, robisz dużą prezentację czy improwizowaną gadkę prosto z serca. Coś pięknego.
Kiedy piszemy ten artykuł minął już miesiąc od soap!, a idee które tam wybrzmiewały, wciąż się przypominają podczas ustalania pracy zespołowej czy podczas myślenia o podejściu do dokumentacji. Wiele z tych wniosków będzie nam towarzyszyć i niektóre zmaterializują się pod postacią ulepszeń. Doświadczenie soap! pomaga nam w codziennej pracy 😊 Jeszcze raz, dzięki soap!.
Należy tutaj wspomnieć o tym, że była to 9 edycja soap! i niemal minęło 10 lat od pierwszego wydarzenia.
Soapers – tak trzymajcie! Jesteśmy pod niesamowitym wrażeniem zarówno organizatorów, którzy zainicjowali platformę do dzielenia się wiedzą, jak i uczestników którzy zarażają wszystkich pozytywną energią i dobrym humorem.