Przejdź do głównej zawartości

soap! technical communication conference - relacja

· 6 min aby przeczytać
Darek Drezno

Na tak długo wyczekiwanym wydarzeniu nie mogło nas zabraknąć... i nie zabrakło. Zapraszamy do przeczytania prawdopodobnie pierwszej i jedynej relacji z konferencji soap!, która odbyła się 3 października w Krakowie.

Trzeba przyznać, że już sam fakt organizacji w Krakowie konferencji na temat komunikacji technicznej był dużym zaskoczeniem i w tzw. „środowisku” został przyjęty niezwykle pozytywnie. Ku udręce naszych koleżanek i kolegów po fachu, wśród dziesiątek imprez przeznaczonych dla deweloperów i testerów oprogramowania, techwriting przez lata pozostawał zupełnie zapomnianym obszarem. Całe szczęście, grupa ludzi stojąca za nazwą Soap! postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i zmienić ten stan rzeczy. Jak wyszło? Nasza relacja poniżej.

Początek

Pierwszy pozytyw odczuliśmy już na samym początku – konferencja miała miejsce w samym centrum Krakowa w budynku Wyższej Szkoły Europejskiej im. ks. Józefa Tischnera, dzięki czemu, pomimo naszych usilnych starań, nie spóźniliśmy się na pierwszy wykład. Tam dojeżdża dosłownie wszystko i z każdego miejsca w mieście. Dotarliśmy więc punktualnie, a przy wejściu na salę czekał już komitet powitalny wraz z niezbędnymi gadżetami oraz najbardziej aktualnym programem imprezy. Zgarnęliśmy jeszcze darmową kawę i po wysłuchaniu krótkiego przywitania od jednego z organizatorów byliśmy gotowi na przejście do konkretów, czyli na szerokopasmowy transfer wiedzy.

Progressive Disclosure

Niewdzięczne zadanie prowadzenia pierwszej prezentacji przypadło Agnieszce Tkaczyk (Information Developer, IBM), która podzieliła się swoimi doświadczeniami z zastosowania technik progresywnego przedstawiania informacji dla użytkowników. Niestety, w tym miejscu pojawiły się pierwsze niedociągnięcia organizacyjne. Prezentacja była słabo widoczna zapewne za sprawą połączenia niskiej jakości projektora, dosyć mocnego oświetlenia sali, a także znacznej odległości między sceną a uczestnikami. Prowadząca jednak dzielnie objaśniała co mniej wyraźne fragmenty slajdów i sprawnie przeprowadziła nas przez przykłady wyjęte wprost z jej doświadczeń w IBM. Dzielenie się wiedzą w bardzo dobrym stylu.

Urządzenia Mobilne

Następnie przyszedł czas na nieco marketingu. Całe szczęście, ewangelista MadCap Software Mike Hamilton doskonale rozumie na czym polega „nieinwazyjność” w promowaniu marki i jego wykład na temat metod publikacji treści na urządzeniach mobilnych skupiał się na przekazaniu doświadczeń zamiast na sugerowaniu gotowych rozwiązań z portfolio MadCapa. Prezentacja niezwykle ciekawa i na czasie, omówione zostały wszystkie najważniejsze formaty plików, urządzenia, trendy – a więc znakomity research podany na tacy dla wszystkich zmagających się z podobnymi zagadnieniami. Z kolei rozmowy czysto sprzedażowe (bardzo zresztą sprawne) można było spokojnie przeprowadzić po wystąpieniu Mike’a przy wydzielonym dla jego firmy stanowisku. Dodatkową zachętą były darmowe gadżety MadCapa, a nawet losowanie licencji na ich soft.

Chmura

Teraz coffee break i ogólne poruszenie, że skończyły się mleko i cukier, woda na herbatę jest zimna, a kawa niedobra. Pijemy czarną i mamy niewyszukany gust, więc po wymianie kilku zdań z innymi uczestnikami zupełnie szczęśliwi zasiadliśmy już z kubkiem czekając na prelekcję Agaty Śliwińskiej na bardzo modny ostatnio temat, czyli chmurę w kontekście tłumaczeń.

Tutaj nastąpiła techniczna katastrofa. Prezentacja wykonana w sofcie przypominającym Prezi (dla nieznających – „fancy” alternatywa dla PowerPointa) była prawdopodobnie świetnie przygotowana (strzelam, że w chmurze), a przejścia między slajdami musiały być wspaniałe, jednak dzięki zastosowaniu szarego tła zamiast bieli zobaczyliśmy niemal jednolitą plamę wyświetloną na ścianie. Prowadząca zmuszona była obrazowo wyjaśniać kontent i odczytywać na głos komiksowe żarty, jednak po nierównej walce z projektorem wyszła z opresji obronną ręką. Na tyle, że doszliśmy do wniosku: „tak, chmura jest ważna”.

CMS

Claudia Blaschke (SCHEMA GmbH) nie wykazała się taką subtelnością jak Mike Hamilton i swój wykład dotyczący roli systemów CMS w niemieckim przemyśle zamieniła w live demo konkretnego oprogramowania. Dało się zauważyć, że prezentując czterdziesty z kolei zaawansowany ficzer traciła uwagę kolejnych słuchaczy, których codzienne wyzwania nieco różnią się najwyraźniej od tych u naszych zachodnich sąsiadów. Zapamiętaliśmy, że jest to potężny i złożony soft. I że nie jest dla nas.

Analiza Szkoleń

Po przerwie na lunch, niezwykle ciekawy temat poruszył Piotr Peszko z krakowskiej Motoroli, który podjął się wyjaśnienia pojęcia Tin Can API oraz kryjących się za nim możliwości analitycznych w kontekście szkoleń, czy też uczenia się w ogóle. W tym wypadku prowadzący zdecydowanie postawił na show i narzucił wysokie tempo przepływu informacji. O ile uczestnicy zaznajomieni ogólnie z tematem mogli, przy odrobinie refleksu, zapamiętać niektóre fakty, tak ci mniej doświadczeni na koniec wystąpienia prezentowali wyrazy twarzy powszechnie określane pewnym trzyliterowym angielskim skrótem. Jest w tej sytuacji pewna ironia, ale pewnie sami ją już dostrzegliście.

Użyteczność i Standardy

Nadszedł czas na gwiazdę dnia (a później wieczoru), w roli której wystąpił Noz Urbina, specjalista w zakresie strategii tworzenia treści. Jego wykład rzeczywiście robił wrażenie, prezentując obrazowe przykłady dla schematów użyteczności kontentu, a także kładąc nacisk na potrzebę standaryzacji w środowisku IT i nie tylko. Bardzo dobry kontakt z uczestnikami przełożył się na sporą liczbę pytań z sali, a całość wystąpienia pozostawiła wrażenie profesjonalizmu. W czasach nielicznych (jeśli w ogóle) „celebrytów” w obszarze komunikacji technicznej, tego typu prezentacje zdecydowanie należą do przyjemności i „trzeba sobie szanować”.

Zarządzanie Projektem Tłumaczeniowym

Kolejny wykład poprowadził Andrzej Nedoma (LIDO-LANG/XTRF), który z ogromną pewnością siebie rozpoczął od wyjaśnień dlaczego posługuje się tytułem Managing Director wyglądając tak młodo. Sala zareagowała drobnymi uszczypliwościami (ktoś nawet przywołał Ibisza), jednak jak się okazało samo wystąpienie było znakomite i więcej „hejtu” nie słyszeliśmy. Prowadzący przedstawił najpierw typowy projekt tłumaczeniowy, żeby później po kolei rozprawiać się ze zbędnymi jego elementami (rolami) i zastępować je kolejnymi linijkami kodu (automatyzacją). Najbardziej dostało się kierownikom projektu, jednak sami tłumacze również oberwali rykoszetem. Na pierwszy rzut oka mogło to wyglądać boleśnie dla wielu uczestników konferencji, jednak nie można odmówić logiki w tego typu myśleniu i chyba najlepiej dostosować się do nadchodzącej przyszłości, bo jej nieuchronność autor na pewno uargumentował aż za dobrze.

DITA i PowerPoint.

Konferencję zamykał Eliot Kimber (Principal Solutions Architect, Contrext Solutions), z którym łączyliśmy się zdalnie, jednak wybrany przez niego temat był nam zupełnie nieznany, więc powstrzymamy się od komentarza. Warto w tym miejscu natomiast wspomnieć, że pomijając ten nieszczęsny projektor, z technicznego punktu widzenia wszystko przebiegło zadziwiająco sprawnie, co wcale nie jest oczywiste przy tego typu przedsięwzięciach.

Wnioski

Zdecydowanie najważniejszym plusem jest fakt, że ta inicjatywa w ogóle powstała. Jak zawsze, pojawiły się drobne niedociągnięcia organizacyjne, ale należy pamiętać, że to dopiero pierwsza edycja i w kolejnych sporo można poprawić. Być może uda się nieco wyrównać poziom prelekcji, a na pewno trzeba zadbać o lepszą widoczność prezentacji, ale nawet z tymi wadami widać, że jest to wydarzenie potrzebne. Trzymamy kciuki za kolejne edycje!

Tak naprawdę nie chcielibyśmy, żeby ta relacja była jedyną... Jeżeli chcecie podzielić się swoimi wrażeniami - zapraszamy do komentowania (poniżej) i mailowania (kontakt@techwriter.pl).