Przejdź do głównej zawartości

Soap! 2017 już za nami - relacja

· 6 min aby przeczytać

Piąta edycja polskiego święta tech commu minęła w błyskawicznym tempie. Za nami dwa, a właściwie trzy intensywne dni wypełnione spotkaniami, wystąpieniami, prezentacjami, warsztatami, imprezami i rozmowami – wszystko w międzynarodowym towarzystwie, pod tegorocznym hasłem rozwiązywania problemów związanych z treścią. Tych, którzy byli i tych, którzy być nie mogli - zapraszamy na relację z perspektywy Techwriter.pl.

Gdzie się działo?

Soap! już po raz drugi gościł w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha, w samym centrum Krakowa. Widok na Wawel, klimatyczny ogród, dobrze nagłośniona sala główna, nowoczesna architektura - właściwie trudno o lepsze miejsce dla tego typu konferencji. Kwestie organizacyjne zostały dopięte na ostatni guzik, poczynając od świetnego kateringu i konferencyjnego Wi-Fi, a kończąc na "twitterowej" ścianie, na której na bieżąco można było śledzić reakcje uczestników.

Konferencji towarzyszyła cała masa konkursów zorganizowanych przez partnerów i organizatorów. Techwriter.pl rozdawał firmowe kubki, sponsorzy przyznawali licencje na swoje flagowe oprogramowanie, a pewien szczęśliwiec wygrał markowy leżak soap!. Sporą popularnością cieszył się konkurs selfie, w którym stawką był designerski budzik. Można było nie tylko obłowić się w firmowe gadżety, ale przede wszystkim porozmawiać, zarówno z przedstawicielami lokalnych firm, jak i software'owych gigantów zza oceanu.

Nie zabrakło dobrego frizzante, ton ciastek z sosem waniliowym, przeróżnych wariantów obiadowych, a nawet koncertu na żywo. Aktualne ekspozycje muzealne były dosłownie na wyciągnięcie ręki, bo soapowcy mogli zwiedzać je za darmo.

Jedynym minusem świetnej pogody był czynnik rozleniwiający. Po kilku minutach spędzonych w ogrodzie aż nie chciało się wracać do klimatyzowanej sali. Ale zdecydowanie warto było się przemóc.

Co się działo?

Co do uczestników - było naprawdę międzynarodowo, co bardzo nas cieszy. Dominowały kraje środkowoeuropejskie, ale nie zabrakło przedstawicieli Irlandii, Szwajcarii, USA, Kanady i wielu innych części świata. Bez większego trudu można było natknąć się na uczestników z Litwy, Ukrainy, Niemiec czy Słowacji, a jedna z prelegentek pochodziła z Filipin.

Po krótkim wstępie i przedstawieniu tegorocznych sponsorów, konferencję rozpoczęło energetyczne wystąpienie brytyjsko-szwajcarskiego duetu, Dirka Göhmanna i Cate Mackenzie, którzy w zawrotnym tempie opowiadali o różnicy między "user documentation" i "loser documentation". Podkreślali, że dobra dokumentacja musi być łatwa do odnalezienia w sieci. Przypominali, jak bardzo istotne są informacje zwrotne od użytkowników. Wspomnieli również o pomyśle na "docathon", czyli odpowiednik "hackathonu" dla twórców dokumentacji.

Nie było to jedyne grupowe wystąpienie na soap!, bo chwilę później scenę przejęła trójka prezenterów: Barbara Szwarc, Justyna Adamczyk i Mateusz Wiktor. Opowiadali o przeprowadzce z wiki do dity, posługując się bardzo rozbudowaną metaforą historii miłosnej. Ich romans z Confluence zakończył się nieszczęśliwie z powodu praktycznego – produkt, nad którym pracowali, „przerósł” możliwości tej platformy. Popularne narzędzie zostało przedstawione jako dobre narzędzie do współpracy, ale kiepski pomysł na trzymanie dokumentacji (pogląd ten został zresztą powtórzony kilkukrotnie przez innych prezenterów). Migracja odbyła się przy pomocy skryptu, co jednak nie pozwoliło uniknąć dwóch miesięcy pracy przy „ręcznym sprzątaniu” treści.

Samo hasło „move to DITA” przewijało się przez całą konferencję i wygląda na to, że z problemami związanymi z migracją treści boryka się naprawdę sporo osób, co zresztą idealnie wpisało się w tegoroczną tematykę soap!.

Nie sposób opisać wszystkich prezentacji, bo każdego dnia było ich aż jedenaście, każda wypełniona treścią i przedstawiona w innym stylu. Z pewnością na wzmiankę zasługuje wystąpienie Jarka Orłowskiego, który najpierw opowiadał o przeróżnych "kapeluszach" noszonych przez Technical Writerów, potem przedstawił cztery historie, w których łatwo było się odnaleźć każdemu autorowi technicznemu, a na koniec sprezentował publiczności kopię książki-albumu własnego autorstwa.

Bardzo profesjonalnie wypadło wystąpienie Patricka Boseka, który zachwalał ditę nie tylko przy pomocy metafor i argumentacji słownej, ale również konkretnych danych liczbowych, na przykładzie dwóch różnych firm. Bez ogródek wypowiadał się również na temat przyszłości dokumentacji technicznej, przepowiadając, że z powodu nieustannej pogoni za efektywnością, pewna część Technical Writerów będzie musiała zmienić kiedyś zawód.

Profesjonalizmem z pewnością dorównywał mu Stefan Gentz, który podczas zabawnej i dynamicznej prezentacji poruszył tematy takie jak kurczący się "attention span" użytkownika, czy też związek treści marketingowej z dokumentacją techniczną.

Łukasz Górnicki opowiadał o zacieśniającej się współpracy Technical Writerów i programistów, którzy mogą działać w jednym zespole. Szymon Serwatka i Gosia Pytel (znana m.in. z MeetContent) mówili o ewolucji szkoleń, przedstawiając skomplikowany proces porzucania drukowanych materiałów treningowych i przenoszenia ich do sieci. Prześmieszne wystąpienie Paddy'ego McShane'a z powodzeniem można było odebrać jako irlandzki stand-up, czego jednak nie sposób mieć mu za złe.

Mówiąc krótko, było bardzo intensywnie i różnorodnie. Wystąpienia różniły się tematyką, atmosferą i charakterem prezenterów. Różniły się również poziomem (choćby językowym), co oczywiście było nie do uniknięcia. Jako Technical Writerzy (stanowiący lwią część publiczności), lubimy sobie ponarzekać, dlatego można było spotkać się z opinią, że zabrakło wystąpień przekazujących konkretną wiedzę, którą dałoby się zastosować w codziennej pracy.

W porządku, ale właśnie od tego były konferencyjne warsztaty! Przeczytacie o nich poniżej.

Co jeszcze się działo?

Konferencję poprzedził dzień wypełniony praktycznymi warsztatami – Edu Summit. 7 czerwca tegoroczni soapowcy przybyli do hub:raum, strefy co-workingowej mieszczącej się na dynamicznie rosnącym krakowskim Zabłociu, by uczyć się dity, myślenia projektowego, programowania prezentacji, prowadzenia narracji UX i wielu innych.

Zdecydowanie było w czym wybierać. Warsztaty różniły się zarówno tematyką, jak i czasem trwania, a nam udało się wziąć udział w dwóch z nich.

Daniel Barrio Fierro, podczas zajęć The Joy of Coding Slides, wprowadzał nas w tajniki przygotowywania prezentacji na modłę deweloperską. Najpierw zaprezentował praktyczne i estetyczne walory tego typu slajdów, kusząc efektami, o których zwykli użytkownicy Power Pointa mogą jedynie pomarzyć. Następnie, krok po kroku, przeprowadził nas przez wszystkie niezbędne kroki, jakie należy podjąć, by zacząć realizować swoją wizję idealnej prezentacji. Podczas kilkugodzinnej, drobiazgowo zaplanowanej sesji, uczestnicy mieli okazję przejść od kroków podstawowych, takich jak zakładanie własnego repozytorium na GitHubie lub konfigurowanie arcyprzydatnego edytora Atom, po tworzenie własnych prezentacji za pomocą kapitalnej opensourcowej biblioteki reveal.js. Efekt? Schludne, szybkie, niezawodne slajdy, które kontrolujesz w 100%, przechowujesz na GitHubie, odpalasz w przeglądarce i sterujesz... smartfonem.

Tymczasem warsztat o "UX narrative", prowadzony przez znanego nam już z MeetContent Wojciecha Aleksandra, był zgoła odmienny. Było mnóstwo dyskusji, pomysłów, kreatywności, eksperymentów myślowych i odgrywania ról. Mogły się przydać nawet umiejętności aktorskie. Dlaczego? Bo próbowaliśmy spojrzeć na design jak na dialog z użytkownikiem, narrację, którą należy przeprowadzić w jak najlepszy sposób. Okazuje się, że interfejs można zaprojektować za pomocą słów (lub przynajmniej zacząć go projektować). I nie jest to tak szalone, jak brzmi. To interaktywne spotkanie rzuciło nowe światło na kilka elementów, które bardzo łatwo umykają nam podczas projektowania jakichkolwiek rozwiązań dla użytkownika.

Soap! rośnie

Soap! zdecydowanie się rozwija. Konferencja, która rozpoczynała jako lokalne wydarzenie, na naszych oczach przeradza się w istotny, międzynarodowy punkt na tech commowej mapie Europy, jednocześnie nie zatracając atmosfery wydarzenia organizowanego przez paczkę przyjaciół. Przyjemnie na to patrzeć i przyjemnie brać w tym udział, dlatego z pewnością wrócimy tu za rok!