Langłydż – part siks
Jeżeli marzysz o karierze menedżera w korporacji to musisz zapamiętać to słowo. Albowiem różne mogą być proweniencje napotkanych dependencji. Wszelakie mogą być również ich konsekwencje.
Dependencja (nie mylic z impedancją) [od ang. dependency] – wbrew tej definicji z wikipedii nie ma nic wspólnego z polityką. No dobrze, czasem ma, ale tylko „polityką” biurowo-korporacyjną…
Nam chodzi jednak o coś takiego.
Po polsku nazywa się to po prostu „zależność”. Tylko że zdanie „nie mogę zacząć tego robić bo czekam”, nie brzmi tak dobrze, jak „nie mogę zacząć tego robić z powodu dependencji projektowych”, prawda?
W praktyce dependencja to idealny pretekst do nie zrobienia czegoś, ewentualnie zwołania spotkania w celu zrzucenie odpowiedzialności na kogoś innego.
Generalnie jednak, jeżeli chcecie robić w pracy coś sensownego, to im mniej dependencji tym lepiej. Uniknąć ich raczej się nie da. Co prawda istnieją znane marki zbudowane wokół mitu braku dependencji …
… ale to tylko pozory :).
Patrz również: impaktować
Ciekawe jest jeszcze słowo „destytacja”, występujące głównie w lengłydzu biur podróży, gazetek syle-life itp.
Dlaczego tylko ja, Amerigo, komentuję ostatnio Wasze wpisy??
A nie „destynacja”? 🙂 Fakt, spotkaliśmy się kilka razy z tym zwrotem, kandydat na jedną z kolejnych lekcji.
Cóż, wygląda na to, że nikt poza Amerigo nas nie czyta 😉
No jasne że „destynacja”. Pisane bez okularów, białe pogrubione literki źle widać na turkusowym tle podczas pisania komentarza. Ciekawe ile literówek teraz pójdzie…
W każdym razie pozdrowienia od wiernego czytelnika.